środa, 29 kwietnia 2015

Środowy półgodzinny trening interwałowy

Dzisiaj zebrałem się na kolejne interwały. Wczoraj bolała mnie łydka. Tak w zasadzie wczoraj bladym świtem obudził mnie taki skurcz tej łydki, że chyba zmarłego postawiłoby to zdarzenie na nogi. Nomen omen. Na szczęście dziś już byłem w pełni dyspozycji, więc nie stało nic na przeszkodzie, żeby ruszyć tyłek.

Niestety na końcówce chwyciła mnie kolka, przez co nie byłem w stanie przyspieszyć. Nic się nie stało złego, grunt, że w ogóle się ruszyłem. Nie było tak świeżo, jak dwa dni temu, ale źle też nie.

Na chwilę obecną pół minuty w żółtej to dla mnie max. Przypuszczam, że w ciągu miesiąca nie przeskoczę na wyższy poziom. Grunt, żeby było regularnie.

Do tenisa to nie wiem, kiedy wrócę. Coraz mniej mi się też chce szczerze powiedziawszy. Nie wiem, jaką musiałbym mieć pracę, żeby finansowo wyrobić i być pewnym stałości zatrudnienia.

Całe to bieganie będzie dla kondycji i zdrowia, ewentualnie piłki. Dobre i to przecież.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Wczorajszy interwałek





Wczorajszy trening został zmieniony względem ostatniego. Po 30s żółtej strefy zrobiłem minutę niebieskiej, zamiast pół minuty jak ostatnio. Wyszło to na dobre, bo mogłem uregulować oddech. Na początek KOLEJNEGO powrotu do sportu jest w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Choć dziś obudziłem się ze skurczem prawej łydki, który trzymał mnie cały dzień...

No nic, jutro znowu. Postanowiłem, że przerwa będzie jeden dzień. Dwa to już za dużo. Chyba, żeby był jakiś bieg na dychę, to wtedy pomyślę. Na razie jest w porządku :D.

Piosenka biegu:

Nowy blog :)

Teraz tu będzie mój nowy blog, ponieważ na starym działy się dziwne rzeczy, jak zdjęcia, które się nie ładują lub wejścia ze stron ruskich i filipińskich ;).

Ruszam z nowym projektem, mianowicie tenisa pewnie długo nie uświadczę, więc skupimy się na bieganiu :).