czwartek, 26 listopada 2015
Trzy lata z bieganiem :)
Od tego wszystko się zaczęło. Dokładnie trzy lata temu. Gdyby nie "Wspomnienie" z Fejsa to bym chyba nawet nie wiedział. Jak to szybko zleciało :(.
Pamiętam jak dziś ten dzień, gdy schylając się po coś patrzę - a tu taaka oponka się zrobiła. "No pięknie" - pomyślałem. Coś z tym trzeba było zrobić. Był to już ten czas, gdy nawet w tenisa nie grałem regularnie. Nagle siedzący tryb życia, podjadanie łakoci w międzyczasie i tak się zrobiło. Samopoczucie również było gorsze, byłem ospały i nieruchawy. Teraz - bo od dłuższego czasu mam zasadę "zero cukru" - wiem, że to wina też ciągłego ćpania słodkich rzeczy.
Zacząłem więc... Najpierw były przygody z doborem obuwia, które prawie skończyło się kontuzją. Potem kupiłem miCoacha i był to jeden z najlepszych zakupów w moim życiu. A tak Misia mówiła "po co Ci, na co Ci to". Nie słuchać kobiety - to powinno być naczelną zasadą każdego faceta. I tak to wszystko poszło dalej.
Te trzy lata to - niestety - nieregularne treningi. Jak grywałem w tenisa to jeszcze był ten tenis, więc troszkę inaczej się to rozkładało. Ogólnie jednak to nie jestem zadowolony, ponieważ mogło być dużo lepiej. Tak się zastanawiam, że na pewno jednak mam problemy z motywacją jako taką. Nawet problemy związane z brakiem pracy nie powinny mnie oderwać od sportu. Największego kopniaka dostałem po przymusowej przerwie, gdy mnie ta nerka zaatakowała. Nigdy wcześniej nic nie robiłem na większej kurwie niż wtedy to. Chyba też mam taki charakter, że muszę przeciwko wszystkim i wszystkiemu - wtedy ten pęd, który w zasadzie sam wygenerowałem pcha mnie do przodu na przekór czemukolwiek.
Głównie chciałem biegać pod tenis, później z wielu względów zostało samo bieganie.
Wyleczę obecną kontuzję i wracam. Trochę tęsknię :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz