Wszystko rozbija się dziś o to, że nie włączyłem Pacera od początku i przypomniałem sobie o tym dopiero pod paczkomatem (dostałem zadanie bojowe p.k. "Odbiór paczki"). No nic, włączyłem wtedy i wróciłem tą samą drogą. Niby tego kilosa dodatkowo mogłem zrobić, ale ciało nie bardzo już chciało. Nie chodzi nawet o zmęczenie jako zmęczenie. Troszkę po prostu spuchłem. Nie chciałem forsować. Jutro dzień przerwy i znowu bieganko. Teraz były dwa dni odpoczynku, ale były musowe. Ogólnie nie jest źle, przy jednym z poprzednich powrotów było o wiele gorzej. Nie chodzi mi o samo zapasienie się, bo tego pilnowałem. Sama fizyczność po prostu siadła. Sporo, naprawdę sporo przerwy teraz miałem. Niestety przymusowej.
Nic to. Grunt, że znowu jestem do przodu. Dokładnie 3,92km.
Dziś bez zrzutów statystyk - z wiadomego powodu hahaaha :D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz