To akurat zdjęcie z neta, nie zrobiłem swojego ;).
We wtorek udało się w końcu pójść na piłkę organizowaną przez chłopaka, którego poznałem przez jego ogłoszenie o rozgrywanych meczach w ramach gier ze strony sportmondo.pl. Nie wiedziałem sam, czego się spodziewać. Sam gram dość średnio, w dodatku przygotowanie fizyczne dalekie jest od ideału jeszcze. Na 20. minut przed końcem podziękowałem i odpoczywałem. No niestety, trzeba przyznać się do niemocy.
Lokalizacja jest dość daleko ode mnie, ale metrem udaje się dojechać w 20.parę minut, później piechotą. Niedługo będę miał rower przywieziony tutaj, więc dystanse mi się skrócą ;). Sam obiekt jest umieszczony w szkole, ale o dziwo hala jest całkiem duża. Na pewno większa od tej, co grałem do tej pory. Różnica zauważalna no i odczuwalna w nogach.
Co do samej gry... Nie przypominam sobie, żebym grał w meczu na takiej intensywności ostatnimi czasy. Cały czas w ruchu. Z piłką i bez. W ogóle trafiłem na myślących graczy. Trzeba było uważać na ustawienie, dobrze rozprowadzać no i bronić. Nie było czasu i miejsca na to, żeby na dłuższą chwilę przystanąć i odpocząć. Chwała Bogu, że w naszej drużynie było o jednego więcej, przez co mieliśmy zmiany. Nie ukrywam, że najwięcej skorzystałem na tym ja w trakcie meczu. Jak wspomniałem wcześniej, ostatnie 20. minut to ja już odpoczywałem sobie. Otrzymałem solidną porcję gry w nogę, pobiegałem jak za wszystkie czasy. Chłopaki grali też fair, nie było złośliwości i każdy grał z szacunkiem dla drugiego i jego zdrowia.
Jeśli chodzi o moją grę, to tak średnio na jeża. Fizycznie nie dam rady na razie rywalizować na maxa przez pełny wymiar czasu. Tu jest ból. Nie jestem zgrany z nikim, nie znamy się, więc też ciężko było mi wyczuć. Parę razy się wystawiałem i tu akurat dałbym sobie plusa, bo parę razy pomyślałem dobrze. Zagrałem parę dobrych piłek i miałem jeden dobry strzał, ale niestety poszedł za wysoko ;).
Ogólnie to jestem bardzo zadowolony. Ludzie fajni, niestety nie było możliwości dłużej pogadać. Piłkarsko jest to mocny skład, więc tym bardziej skorzystam. Chyba te interwały nie dadzą mi tyle, co ta piłka. Choć po prawdzie gdyby nie te interwały to być może bym grę skończył na 40. minut przed końcem ;). Chętnie wybiorę się w przyszłym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz