Najpierw był trening z interwałami. Niestety dziś tylko te 70.parę procent. Przy strefach żółtych spikerka mówi z opóźnieniem, przez co tracę cenne sekundy. Czułem to dzisiaj dobitnie, bo pół minuty to na pewno nie było. Chyba jest z tym problem w miCoachu, ale to nie kwestia samej strefy tylko tego, że trwa ona pół minuty. Raz, że trzeba zapowiedzieć a dwa, że ja muszę mieć czas na przyspieszenie, żeby do tej strefy dobić. Traci się sekundy i później nie wychodzi pełne wykonanie pracy.
No trudno. Grunt, że coś przebiegłem. Motywację mam ogromną. Cieszę się, że mogę pobiegać. Od wczoraj jestem oficjalnie bezrobotny, więc widmo tenisa oddala się coraz bardziej.
Fizycznie na razie nie ma większych zmian, bo i tak za wcześnie na nie. Mimo to nie jestem w tak złej dyspozycji jak to bywało przy poprzednich moich przerwach od sportu. Nie muszę zaczynać z niższych pułapów, niż to konieczne. Na chwilę obecną wytrzymuję cykl trening-dzień przerwy-trening. To też dla mnie plus. Trzeba widzieć pozytywy, bo negatywy zawsze się znajdą :).
Po treningu wyciągnąłem swoją kobietę na bieg :).
Po bieganiu oczywiście rozciąganie a w domu "ice bath" na nogi.
Jutro i pojutrze piesek będzie miał trening - kurs PT. Popracujemy wszyscy wtedy :D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz