sobota, 27 czerwca 2015

Niecała dyszka




































Wczoraj poszedłem pobiegać i po pierwszym kilometrze przy podbiegu na schodach podkręciłem prawą stopę. Zabolało. Postanowiłem natychmiast wracać. Akurat byłem koło przystanku autobusowego, więc tam czekałem na podwózkę raptem jeden przystanek, ale zawsze coś. W tak zwanym międzyczasie ból ustępował dość szybko i nawet na odcinku kilometra spaceru nic się nie działo, ale nie chciałem ryzykować.

Dziś po treningu z psem godzina przerwy i polazłem pobiegać. Do piątego kilometra wszystko było cacy, ale nie mogło być za dobrze. Zaczęły mnie dziwnie boleć mięśnie brzucha po prawej stronie. Na tyle, że musiałem iść. Dopiero po jakimś czasie mi ustąpiło, ale nie forsowałem tempa bo i tak nie było sensu - zbliżałem się do końca trasy.

Troszkę szkoda, ale kolejne kilometry do kolekcji. Pomyśleć, że jeszcze zastanawiałem się nad kolejną piętnastką, ale ból wszedł akurat tuż przed skrzyżowaniem, gdzie odbijam w lewo do domu albo w prawo na kolejne dodatkowe kilosy.

To znowu mi przypomniało, że nie robię nic, żeby wzmocnić mięśnie brzucha :/.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz