niedziela, 2 sierpnia 2015

Kontuzja




































Plan był taki... Miałem pojechać do brata, żeby mnie ściął maszynką i od niego wrócić biegając. Nawet sobie trasę fajną obmyśliłem. Niestety przedłużyło się wszystko, bo maszynka - w zasadzie bateria - odmawiała posłuszeństwa będąc niedoładowaną. Zeszło się długo. Było na tyle późno, że chciałem wrócić busem. Miałem go za parę minut. Będąc już w drzwiach jednak postanowiłem, że nie - będę biegał! Założyłem HRM, włączyłem kompjuter miCoacha i poleciałem.

Po drugim kilometrze poczułem ukłucie w lewym pośladku przy biegu. Ból nasilał się z każdym krokiem i było to już na tyle kiepskie, że przystanąłem. Podjeżdżał bus, który mi pasował, więc przemogłem się i dobiegłem do niego. No coś niesamowitego.

Dzisiaj parę razy poczułem tyłek, ale sądziłem, że to z krzywego siedzenia na kanapie. Okazuje się, że nie. No nic, zobaczę na ile mnie to wyautuje z biegu. A już się tak nastawiałem, że będą interwałki w tym miechu...

:( Smuteczek :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz