sobota, 16 kwietnia 2016
RAK. NZN. Pierwszy debel, w zasadzie na remis.
Dzisiaj pierwszy debel po przerwie. Będąc już rozegranym nie było tak źle. W zasadzie jestem zaskoczony, bo wracając spodziewałem się, że będę dostawał rowerki i ogólnie będzie taka kaszana, że znowu odłożę rakiety ;), ale nie. Jest całkiem w porządku.
Taki widok kortu z rana to sama przyjemność. Słońce, ciepło. Ja za bardzo ubrany (mentalnie jeszcze w fazie późnej zimy/wczesnej wiosny), ale spoko. Mam nadzieję, że sezon otwarty przyjdzie szybko. Nie mogę się doczekać.
W środku hali jeszcze jednak trochę zimno, więc grałem w koszulce thermo.
Co do samej gry - nie zapomniałem, jak się gra w debla. Uciekły jednak dynamika oraz antycypacja (w singlu zresztą też). Niektóre piłki normalnie bym wyjmował i dochodził, ale na chwilę obecną jest to utrudnione.
Udało się zagrać w parze z Panem, z którym znamy się już parę lat i graliśmy ze sobą wielokrotnie na turniejach. To na pewno też pomogło.
Pierwszy set dla nas. W ogóle to Pan poprawił swój tenis przez ten czas. Ładniejszy serwis, stabilniejszy FH. Byłem pod wrażeniem.
W drugim zaczęliśmy hurtowo przegrywać punkty, ale wyciągnęliśmy co nieco. Wyniku nie pamiętam, ale chyba do 4 było. Set przegrany.
Pod koniec już mnie ręka zaczęła tak boleć, że dobrze się stało, iż był koniec czasu. Jeszcze ciało nie przywykło na powrót. Dużo też miałem nieczystych uderzeń, więc to też miało wpływ.
Serwis dziś mi parę razy ładnie zaskoczył, byłem w sumie zdziwiony. Ogólnie tragedii nie ma, ale szału też nie.
W trzecim udało się dograć do po 2. i koniec czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz