środa, 6 kwietnia 2016

W końcu, po przeszło roku, TENIS :D:D!!! Mecz przegrany z A. 62 63

Nareszcie. W końcu się udało. Pograłem :D. Dość solidnie nawet.

Pobudka 5.00, ale czego się nie robi dla tenisa. Przypomniałem sobie czasy, jak oszczędzałem na jedzeniu, byleby pograć. Wstałem i już byłem nabuzowany. Tak mnie ciągnęło. Jednak mechanizm wyparcia jest przepotężny. Do tej pory tak tego nie odczuwałem, ale jak na horyzoncie pojawiła się sposobność gry wszystko wróciło.

Tak ładnie było po 6.:
 A tu migawka z kortu:



















Grało mi się średniawo, ale po tak długiej przerwie nie było aż tak źle, jak planowałem, że będzie. Dobrych FH to zagrałem może z 10. na cały mecz. Aha - potem był jeszcze set do 0. Wszystko w półtorej godziny :D. Serwis chyba najlepiej funkcjonował, ale też był grany ułamek tego, co mogę. Po prostu się nie dało lepiej. BH głównie slajs, ofensywny też używałem, ale sporo psułem. Ogólnie to II set jakoś pewniejszy w moim wykonaniu, ale i tak niestety to wciąż za mało. Z tym, że nie nastawiam się na nie wiadomo co - na spokojnie będę budował formę na sezon zimowy. Letni już w zasadzie się zaczyna, więc i tak nie zdążę. Co wyrobię to moje, ale zdaję sobie sprawę, że długa droga przede mną.

Kondycyjnie za to było bardzo dobrze. Nie zapuściłem się, biegam ostatnio regularnie, więc dyspozycja fizyczna jest. Choć z nóg strasznie zleciałem i muszę odbudować to, co mi dziwnie szybko uciekło. Mimo wszystko - jest dobrze.

Przeciwnik grał bardzo perfidny tenis - slajsy wchodziły momentami tak ciasno, że nie dobiegałem. Poza tym wykorzystywał geometrię kortu i często było tak, że byłem zabijany dwoma strzałami. Góra trzema. Towarzysko bardzo udany poranek, był czas na pogaduchy i muszę powiedzieć, że także w tym względzie wychodziłem bardzo zadowolony :).

Nareszcie pograłem i znowu czuję się w pełni szczęśliwy :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz