środa, 13 kwietnia 2016
Ranny tenis. Mecz przegrany. 61 75 RAK OZN. Mały jubileusz.
Dziś znowu tenis. Troszkę lepiej. Wciąż nie mam uderzeń, ale przebłyski były. Troszkę więcej, ale wciąż nie wystarczyło. Przeciwnik grający ułożony tenis, momentami bardzo przyspieszał i nie miałem nawet szans na start do piłek.
Więcej FH wchodziło, ale to wciąż nie to. BH tragiczny. Uparłem się zmniejszyć ilość slajsów. Niepotrzebnie. Serwis to tak średnio na jeża. Fizycznie za to jestem dobrze przygotowany i nie odczuwałem zadyszki lub umierania. Ogólnie to szczęśliwy na maksa jestem, bo tenis.
Stuknął mi mały jubileusz - powiedział mi micoach. Łącznie mam nabitych już 1300km! O łał :D. Choć niektórzy to tyle w ciągu roku robią :D.
W sobotę debel.
Dobrze jest wrócić :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz