sobota, 18 lipca 2015

Dyszka. Nowe elementy treningu - materiał.




Całą środę i cały czwartek bolały mnie tak dziwnie stopy po piłce. Od przodu zaraz nad stopami. Jakby od sprintów, których dawno nie robiłem tak, jak należy. Pewnie przez to. O żadnym bieganiu nie mogło być mowy :). W piątek zaś byłem w rozjazdach Wawa-dom, dom-Wawa. Tyle godzin w pociągu bez klimy w takim upale plus załatwianie spraw bez obiadu aż do 21.30 dobiło mnie na tyle, że nie miałem sił. Po prostu nie dałbym rady, nie chciałem forsować.

Dzisiaj po nawet nie tyle upalnym, co dusznym dniu chciałem coś porobić. Wyszło na 10km. Wyszedłem z założeniem zrobienia kilometrażu w tempie na tyle szybkim, żeby nie był to chód, ale na tyle wolnym, żeby nie umierać. Na to przyjdzie czas.

Biegło mi się dobrze, nawet lekko bym powiedział. Po drodze kupiłem wodę, bo jeszcze czuć było temperaturę. W takie temperatury zawsze będę miał wodę w ręku.

Dziś był o tyle wyjątkowy dzień, że celem było wprowadzenie prawidłowej rozgrzewki (bieg) oraz "schłodzenia (cool-down)". Będę stosował, ale skoro na długie wybiegania potrzeba 10min. schłodzenia, to będę musiał doliczyć z 1,5-2km więcej do treningu, jeśli 10km ma być treningu właściwego. No nic, może dam radę. Ewentualnie zamknę wszystko w tych 10km. Poniżej podaję skan ze strony Internetów (od razu z podanym źródłem). Po schłodzeniu poszedłem się tradycyjnie rozciągać. Zwiększyłem czas na jedno rozciągnięcie z 8s do 10s. Udało się kupić mleko czekoladowe, które od razu wchłonąłem. W domu zimna kąpiel i połówka Powerade'a. Jutro psi trening, muszę być w dyspozycji :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz