czwartek, 30 lipca 2015

Dycha na koniec

















Dzisiaj dyszka. Tempo w zasadzie kiepskie, liczyłem na więcej. Licząc na więcej mam też na myśli to, że przeszło mi przez głowę, żeby zrobić 20km. Dochodząc do dziesiątego wiedziałem, że to nie dziś. Źle pojadłem i źle się nawodniłem, więc nie było już paliwa. Chociaż i tak w trakcie biegu zjadłem wafelka i wypiłem 0,5l Nestea. No taki dziś był zabiegany dzień.

Mimo wszystko chciałem, żeby nie było nudno, więc poleciałem na zasadzie "gdzie nogi poniosą". Poniosły na Kępę Potocką (m. in.), gdzie - jak się okazuje - są atestowane trasy dla biegaczy! 5km i chyba 2km. Oj, chyba będę tam wpadał. Fajny teren, niby przy drodze a w parku i zacisznie.

Tempo pozostawia wiele do życzenia, no ale nie mogę mieć - na razie - wszystkiego. W sumie wyjściowo nie celowałem w czas a w dystans. Później było za późno. Zresztą... i tak nie było wystarczająco sił i paliwa.

Teraz przerwy miałem więcej niż 2 dni - trochę byłem zmęczony a i nie chciałem przesadzać aż tak bardzo z biciem poprzedniego miesięcznego dystansu. Może to za dużo asekuracji, ale nie chcę przesadzić - jak się uprę to potrafię nie mieć umiaru. Nie zawsze dobrze na tym wychodziłem ;).

To raczej ostatni trening tego miesiąca. Drugi miesiąc solidnie przepracowany :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz