Ostatnie dni dały mi w kość. Niby nic, ale jednak...
1 noc - usnąłem gdzieś koło 24. Pobudka 4.30.
2 noc - myślałem, że się wyśpię. Też zasnąłem koło 24. Gdzie tam - gdzieś po 5. ptaki postanowiły się kłócić tuż koło mojego okna (mieszkam na poddaszu). Przez 2 lata mieszkania tutaj nigdy nic takiego mi się nie zdarzyło. Nigdy.
3 noc - też ok. 24. się położyłem. Pobudka punkt 6. rano - pies robił sobie toaletkę.
Organizm średnio potrzebuje ok 48h do powrotu do równowagi po zarwanej nocy. Ja miałem trzy podejścia ;). Nie czułem się na siłach, w zasadzie czułem się dziwnie. W żadnym wypadku nie było mowy o jakimkolwiek treningu. Całkowicie by mi odcięło kontaktowanie, pewnie jeszcze gorzej niż wtedy, co wpadłem na gościa w Ogrodzie Krasińskich parę treningów wstecz ;). Dziś w końcu się udało. Nic nie przeszkadzało.
Różnica znaczna, jak zacznę sobie rozgrzewkowo a później przyspieszę. Nie tak, jak ostatnio, że spuchłem z początku i później ledwo ciągnąłem. Nie starałem się dziś jednak iść w konkury i szarpać się na czasówkę. Chciałem fajnego biegu z jak najmniejszą ilością przystanków. W zasadzie mi się to udało. Po drodze kupiłem Powerade'a i to był jak zawsze dobry pomysł. Miałem też pomysł 15km, ale wolałem nie ryzykować. Kończę dopiero drugi miesiąc regularnych treningów, więc nie chcę przesadzać. Poza tym miałem przerwę dłuższą teraz po takiej sytuacji, więc też nie wiedziałem do końca, czy dam radę.
Tak teraz patrzę, że ósmy kilometr zrobiłem w 04:43... To chyba najszybszy kilometr w życiu. Pozytyw :D. Tak do końca nie chcę przykręcać sobie śruby, bo moim nadrzędnym celem jest przerobienie interwałów. Zanim do tego dojdzie chcę przebiec około 150km, żeby mieć organizm rozbiegany. Jak tak dalej dobrze pójdzie, to we wrześniu będę mógł zacząć. Pewnie z jakimś planem miCoacha. Zobaczę tylko, jak bardzo ciężkie. Wszystko zależy od zbudowania przeze mnie jako-takiej formy ;).
Na spokojnie, powoli. Mi się nie spieszy. Czuję radość z biegania i nawet, jeśli 10km zrobię grubo powyżej godziny, to i tak będę mega szczęśliwy :D.
Dzisiaj wpadłem na Fejsie na video od Mateusza Jasińskiego o rozgrzewce. Świetna rzecz, proste ćwiczenia a rozgrzeją ciało :). Dla tenisistów zastanowiłbym się nad dodatkowymi ćwiczeniami rozgrzewającymi ręce, nadgarstki oraz ćwiczenia na nogi imitujące poruszanie się po korcie... To już specjaliści by musieli się wypowiedzieć.
Tak ogólnie lepsza i taka rozgrzewka niż żadna. Po treningu obowiązkowe rozciąganie, zimna kąpiel i coś na ząb :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz